No i po raz trzeci wybraliśmy się z Asią na Motozraz Zemplińska Sirava w dniach 13 – 16.08.2015. Niestety w tym roku nikt ze znajomych nie chciał pojechać. Wymyślili sobie wyjazd na zlot do Łeby, gdzie i tak nie pojechali, ale to już ich problem. 🙂W związku z tym, że żar lał się z nieba już od kilkunastu dni, postanowiliśmy wyjechać z samego rana w piątek. Zebraliśmy się dość powolnie i o godzinie 5.00 wyruszyliśmy ku naszej przygodzie. Trasa standardowa na Siravę bez udziwnień 🙂 Około godziny 8 meldujemy się na Orlenie w Dukli, pijemy kawkę i zajadamy pyszne kanapki zrobione dzień wcześniej przed wyjazdem przez Asię. Powoli zaczyna robić się skwar, siadamy i czym prędzej gonimy na miejsce, by jak najszybciej zażyć kąpieli w jeziorku.Na miejsce meldujemy się parę minut po godzinie 10, rozkładamy namiot i do jeziorka. I tak upłynęły nam dwa dni leniuchowania, moczenia dupska w wodzie, popijania miętóweczki, kofoli, półsłodkiego winka i jedzeniu langoszy.W niedzielę zrywamy się po godzinie 6 – bo plan jest dość napięty – zwiedzić zamek w Stolicy Zakarpacia, przejechać przez piękne tereny Karpat ukraińskich, by zjeść obiad we Lwowie i wieczorem zameldować się w domu.Prawie nam się to udaje. Dojeżdzamy do Użgorodu, niestety miasto paskudne i nieprzyjemne: brud, smród i kamieni kupa. Ze względu na słabe oznakowanie, szukając zamku podjeżdżamy pod kościół, gdzie akurat kończy się msza. Nie dość, że pod stromą górę to jeszcze wiele osób idzie i nie patrzy, że ty się męczysz i próbujesz opanować zawrócenie na górce. Odpuszczamy zamek z tego powodu i drugiego którym jest upał (godzina 8.00, a na termometrze prawie 30stopni). Nie da się długo wysiedzieć w stroju motocyklowym w takiej temperaturze.Taka oto traska do pokonania tego dnia – niecałe 550km:Jeszcze wrócę do przejścia granicznego w Użgorodzie. Co prawda mój...